Absolutnie niezastąpiony. Bez niego Bondy z pewnością nie byłyby te same. Jego postać i gadżety nadały serii niezwykłego uroku i sporo humoru, choć na ekranie pojawiał się zwykle krótko (sumując wszystkie filmy to jakieś pół godziny). Zawsze uwielbiałem te jego pełne sarkazmu i uszczypliwości dialogi z Bondem. ;) Chciał zagrać w jeszcze jednym filmie, ale niestety nie doczekał. :( John Cleese w "Die Another Day" wypadł nieźle jako Q, jednak to nie to samo co Desmond. Bez Niego to już nie ten Bond. Spoczywaj w pokoju. [*]